Świadectwo Kamila

Rekolekcje ewangelizacyjne przeżyłem w 2009 roku. Mógłbym sobie zadać pytanie, po co? – przecież chodziłem do Kościoła w każdą niedzielę, spowiadałem się co dwa tygodnie. Przy bierzmowaniu byłem mistrzem zbierania pieczątek i podpisów. Byłem również wzorowym studentem dwóch kierunków. Mimo to wewnątrz zmagałem się z ogromnym poczuciem winy, tonąłem w uzależnieniach, lękach, kompleksach. Postrzegałem Pana Boga jako srogiego Sędziego, który oczekuje ode mnie doskonałości, posłuszeństwa i czyha na każdy mój błąd. Każde moje niepowodzenie przypisywałem Panu Bogu – jako karę za popełnione przeze mnie grzechy. W rzeczywistości byłem praktykującym-niewierzącym, a religia stawała się dla mnie ciężarem. W wigilię Bożego Narodzenia 2008 roku postanowiłem, że wyspowiadam się po raz ostatni w życiu. Pierwszy raz postawiłem Panu Bogu na poważnie warunek – jeśli w ogóle jesteś i Ci na mnie zależy – uratuj mnie, bo ja nie chcę już takiego życia. Jeśli mi nie pomożesz, to odejdę z Kościoła. Wszyscy wkoło wydawali się być szczęśliwszymi ode mnie. Po raz kolejny spisałem sobie grzechy na kartce i ruszyłem do dowolnego konfesjonału. Pan Bóg pomógł z humorem, w kościele zgasło światło (przecież były roraty), kartka na nic się nie przydała, a ja – trafiłem na fantastycznego księdza, który od razu zauważył, że jesteśmy z dwóch różnych Kościołów – tj.  ja wierzę w innego Boga niż on. To był początek zmian w moim życiu.

W krótkim czasie Pan Bóg zaprosił mnie na wspomniane rekolekcje. Treści przedstawiane podczas spotkań były mi częściowo znane, jednak za każdym razem odkrywałem je na nowo. Z tygodnia na tydzień zmieniał się mój wewnętrzny obraz Boga Ojca – ze srogiego sędziego na kochającego troskliwego Tatę. W bardzo przystępny sposób zostały mi przedstawione prawdy wiary. Zrozumiałem w Kogo i w co wierzę. Zacząłem poznawać Boga przedstawionego w Piśmie Świętym, które przed rekolekcjami kurzyło się na półkach w domu. Wreszcie spotkałem wspaniałych, wartościowych ludzi, którzy mówili o Panu Bogu, o Jego prowadzeniu, a jednak stąpali mocno po ziemi. Jednym z owoców rekolekcji było stopniowe uzdrawianie z lęków czy uzależnień. Dziś już wiem, że Pan Bóg ma indywidualny plan na moje życie, że mnie kocha i przemawia do mnie przez wydarzenia mojego życia, przez innych ludzi i Słowo Boże. Nie wyobrażam sobie już życia poza Kościołem.

 

Powrót