Pielgrzymka Osadzonych do Kościoła Miłosierdzia Bożego w Grodzisku Mazowieckim
Szczęść Boże!
Bóg jest Miłością i Miłosierdziem.
Myślę, że relację z pielgrzymki Osadzonych do Kościoła Miłosierdzia Bożego należy rozpocząć właśnie od tej prawdy. W pielgrzymce uczestniczyli wolontariusze odwiedzający Osadzonych w Zakładzie Karnym w Grodzisku Mazowieckim i oczywiście Osadzeni, może odwrotnie – Osadzeni i wolontariusze. Całe wydarzenie miało miejsce w jeden z pięknych letnich dni. Był to dzień jak co dzień, jeden z wielu, ale jednocześnie było w nim coś niecodziennego, nietuzinkowego i jedynego w swoim rodzaju. Osadzeni, którzy uczestniczą w cotygodniowych spotkaniach w kaplicy na terenie Zakładu Karnego, ale również Ci, którzy nie przychodzą się modlić ani nie chcą poznawać Słowa Bożego, wyrażali duże zainteresowanie uczestnictwem w pielgrzymce. Przygotowania do tego wydarzenia stanowiły małą próbę naszej wiary i miłości do drugiego człowieka – do człowieka, którego sam Bóg stawia na naszej drodze. Napotykaliśmy na różne trudności, jednak Pan dał nam dużo wiary, siły i tak pokierował jednym z naszych braci – Bartkiem, że wszystko dało się zorganizować i miało charakter prawdziwej pielgrzymki w Roku Miłosierdzia.
„Wszystko co służy dobremu celowi miłe jest Bogu i ma Jego błogosławieństwo”.
Pielgrzymkę rozpoczęliśmy od krótkiej modlitwy w kaplicy na terenie Zakładu Karnego. Jeden z wolontariuszy krótko przedstawił cel naszej wędrówki i łaski jakich możemy dostąpić.
Wszyscy wierni mogą zyskać odpust zupełny odbywając pielgrzymkę do Drzwi Świętych otwartych w Bazylikach papieskich w Rzymie, w każdej Katedrze oraz kościołach wyznaczonych przez Biskupa Diecezjalnego. Ważne jest, aby ten moment był połączony przede wszystkim z Sakramentem Pojednania i uczestnictwem we Mszy św. oraz refleksją nad miłosierdziem. Konieczne będzie, by tym celebracjom towarzyszyło wyznanie wiary i modlitwa za mnie – prosi Ojciec Święty – oraz w intencjach, które noszę w sercu dla dobra Kościoła i całego świata.
Naszej pielgrzymce towarzyszył oczywiście krzyż, który był niesiony przez jednego z Osadzonych. W trakcie pielgrzymowania modliliśmy się Koronką do Miłosierdzia Bożego. Nasza droga do Drzwi Świętych wiodła przez centrum miasta w godzinach szczytu, co wiązało się z przeciskaniem pomiędzy ludźmi licznie wracającymi z pracy, było to też swego rodzaju świadectwo naszej wiary – wolontariuszy jak i Osadzonych. Po krótkiej wędrówce w duchu wiary i modlitwy dotarliśmy do celu naszego pielgrzymowania, czyli do Kościoła Miłosierdzia Bożego. Przed kościołem czekało na nas kilka naszych sióstr i braci ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. We wnętrzu kaplicy, w konfesjonale posługiwał kapłan, dzięki czemu kilku Osadzonych skorzystało z sakramentu pokuty.
Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy (Dz. 1602).
Przed rozpoczęciem Mszy Świętej mieszkaniec Grodziska Mazowieckiego (były osadzony), dał świadectwo swojej wiary i nawrócenia w Zakładzie Karnym. Opowiedział swoją historię, podkreślił, że w życiu zrobił trochę złego, ale Bóg był dla niego bardzo miłosierny, dał mu wyraźnie do zrozumienia, że został skazany, ale nie potępiony. Dzięki Bogu znalazł sens swojego życia – mówił, że z Bogiem jest łatwiej żyć, co nie oznacza, że nie doświadcza problemów, takich jak każdy z nas. Jak twierdził – teraz te problemy potrafi rozwiązywać a jeżeli sam nie daje rady, to oddaje je Bogu. Zachęcał Osadzonych do zbliżenia się do Boga, do Jego ogromnej miłości, do Miłości, która nic nie kosztuje, jest zupełnie za darmo, tylko musimy chcieć ją przyjąć. Bóg jest Miłością. Z tego świadectwa płynęło wiele nadziei. Mówił, że czas zamknięcia w Zakładzie Karnym kiedyś minie, nie będzie trwał wiecznie i tylko od nas samych zależy jaką drogę wybierzemy, czy będziemy wędrować sami czy pójdziemy za Chrystusem. Trzeba przyznać, że to świadectwo było bardzo prawdziwe i budujące. Po zakończeniu świadectwa rozpoczęła się Eucharystia, w której wszyscy czynnie uczestniczyliśmy. Mszę Świętą ubogacił swoim pięknym śpiewem jeden z naszych braci ze wspólnoty – Kamil. Byliśmy jedną wielką rodziną. Przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi i tak się czuliśmy, ja na pewno. Jedną z ważnych chwil w czasie Eucharystii było przekazanie sobie znaku pokoju. Kiedy czyniliśmy sobie nawzajem ten ważny gest, w oczach osadzonych widać było spokój i jedność. Wszyscy odczuwaliśmy wzajemną serdeczność i działanie Ducha Bożego.
Po zakończonej Mszy Świętej mogliśmy ucałować i oddać cześć relikwiom świętej Siostry Faustyny. Było to dla nas wszystkich duże przeżycie. Następnie udaliśmy się do wejścia głównego kościoła i każdy mógł przejść przez Drzwi Święte. Na tym zakończyła się nasza pielgrzymka, został tylko powrót do Zakładu Karnego. To nic, że do Zakładu Karnego, ale z nową nadzieją, miłością Chrystusa i głęboką wiarą. Bóg jest wielki i czyni cuda tylko musimy chcieć iść z Nim, jego drogą, On na nas zawsze czeka.
Pod wieczór życia będą Cię sądzić z miłości (św. Jan od Krzyża).
Chwała Panu.
Jolanta – wolontariusz